wtorek, 13 sierpnia 2013
XIII.
Chłopak po chwili dołączył do mnie jednak unikając mojego wzroku. Sięgnął po puszkę Dr. Pepper i otworzył.
-Wake up to your dreams..And watch them come true... I'll make you whisper my name...- usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodenek . Na wyświetlaczu widniał napis 'Leigh-Anne'. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha
- Tak ? - zapytałam
- Jade! Cześć , Kochanie! - mówiła podekscytowana - Ta baba od muzyki , nie ?
- No,co z nią?
- Dała nam , Tobie , Jesy, Perrie i mi ,zadanie,by przygotować piosenkę na Halloween ! - krzyczała radosna.
- Ale ja nie będę śpiewać - upewniłam ją
- Będziesz. Mam taką wenę ,że na fizyce napisałam pół piosenki ! - zaśmiałam się cicho. - Zaśpiewamy ją w piątek , w sobotę jest Halloween - przewróciłam oczami
- Okey. A co u Was ?
- W sumie to nic - usłyszałam dzwonek- muszę kończyć , biologia się zaczyna - powiedziała znudzona
- To pa - nie dając jej nic powiedzieć, zakończyłam rozmowę. Położyłam telefon na stolik i spojrzałam na Biebera. Poszłam do sypialni i wróciłam do salonu z laptopem .Otworzyłam klapę dotykając włącznika. Po wejściu do internetu , kliknęłam na witrynę 'Facebook' znajdującą się w zakładkach. Zalogowałam się na swoje konto i weszłam na grupę naszej szkoły. Ludzie zastanawiali się gdzie znajduję się dwójka najniebezpieczniejszych ludzi w szkole. Były różne komentarze.
"To zbieg okoliczności,że nie ma ich w tym samym czasie"
"A co jeżeli zabijają innych po kątach ?!"
"Nie ma ich w tym samym czasie. Pewnie się pieprzą"
" Od początku wiedziałem,że coś między nim jest"
Justin oglądał ze mną komentarze , przez co mogłam poczuć jego drogie perfumy. Przeszłam na stronę główną witryny i zaczęłam przeglądać różne zdjęcia.
-Zróbmy sobie zdjęcie - wypalił chłopak
-Nie - odstawiłam laptopa i sięgnęłam po kolejną puszkę Dr. Pepper.. Upiłam łyka
- No weeź, dawno nie wstawiałem zdjęć, muszę uspokoić moje suczki - powiedział rozbawiony. Przewracając oczami , pokiwałam głową twierdząco. Wyciągnął telefon i zrobił nam fotkę.
- No ale uśmiechnij się , kuźwa , żeby nie było że Cię męczę tu
- Ale tak jest - zaśmiałam się
'' with @jadethirwall ''
Po około 2 minutach zdjęcie miało 30 polubień.
-Idę dzisiaj na imprezę -zdecydowałam
- Napisz braciszkowi - prychnął
- Właśnie miałam zamiar to zrobić - burknęłam i wzięłam telefon do ręki
"Hej Avan! Idę dzisiaj na imprezę ,więc nie zdziw się jak nie odbiorę wieczorem''
Po wysłaniu wiadomości ,Avan zadzwonił do mnie
-Halo? -przyłożyłam telefon do ucha
- Daj mi Justina - podałam telefon chłopakowi siedzącemu obok mnie.
- Tak ? -oblizał usta - Uh , okey.Przecież to duża dziewczynka! Przypilnuję ,nie martw się - westchnął ciężko.- No pa - burknął podając mi telefon - Muszę Cię pilnować
- Nie musisz tego robić ,dam radę
- Wiem ,ale i tak idę na tę imprezę. -przygryzł wargę
W łazience przebrałam się w wybrany strój i wymalowałam się. Weszłam
do przedpokoju ,gdzie wsunęłam na stopy czarne buty na obcasie.
Spojrzałam na Justina ,który podchodził do mnie gwizdając i lustrując mnie.
- Holy Chick! - zacytował napis z mojej sukienki. Odwróciłam sie w stronę drzwi - Niezły tyłek laska - przewróciłam oczami wychodząc z apartamentu i kierując się ku windy. Zanim podjechała na nasze piętro ,Justin podbiegł chowając klucze do kieszeni.
-Będziemy się dobrze bawić - rzucił wchodząc do windy. Weszłam śmiejąc się. Spojrzał na mnie zdziwiony
- Ty się będziesz bawić dobrze i ja się będę bawić dobrze ,rozumiesz? Bawimy się osobno - oparłam się u ścianę windy
- Zobaczymy - szepnął
___________________________________________
No hey...
przepraszam..nie było mnie...
pisałam ten beznadziejny rozdział 4 dni...
mało się dzieje...
bardzo....
krótki..
bezsensu...
ale może nie stracicie zapału do czytania tego opowiadania,bo będzie lepiej
...nabieram weny po prostu...
mam pomysły
-Wake up to your dreams..And watch them come true... I'll make you whisper my name...- usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni spodenek . Na wyświetlaczu widniał napis 'Leigh-Anne'. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha
- Tak ? - zapytałam
- Jade! Cześć , Kochanie! - mówiła podekscytowana - Ta baba od muzyki , nie ?
- No,co z nią?
- Dała nam , Tobie , Jesy, Perrie i mi ,zadanie,by przygotować piosenkę na Halloween ! - krzyczała radosna.
- Ale ja nie będę śpiewać - upewniłam ją
- Będziesz. Mam taką wenę ,że na fizyce napisałam pół piosenki ! - zaśmiałam się cicho. - Zaśpiewamy ją w piątek , w sobotę jest Halloween - przewróciłam oczami
- Okey. A co u Was ?
- W sumie to nic - usłyszałam dzwonek- muszę kończyć , biologia się zaczyna - powiedziała znudzona
- To pa - nie dając jej nic powiedzieć, zakończyłam rozmowę. Położyłam telefon na stolik i spojrzałam na Biebera. Poszłam do sypialni i wróciłam do salonu z laptopem .Otworzyłam klapę dotykając włącznika. Po wejściu do internetu , kliknęłam na witrynę 'Facebook' znajdującą się w zakładkach. Zalogowałam się na swoje konto i weszłam na grupę naszej szkoły. Ludzie zastanawiali się gdzie znajduję się dwójka najniebezpieczniejszych ludzi w szkole. Były różne komentarze.
"To zbieg okoliczności,że nie ma ich w tym samym czasie"
"A co jeżeli zabijają innych po kątach ?!"
"Nie ma ich w tym samym czasie. Pewnie się pieprzą"
" Od początku wiedziałem,że coś między nim jest"
Justin oglądał ze mną komentarze , przez co mogłam poczuć jego drogie perfumy. Przeszłam na stronę główną witryny i zaczęłam przeglądać różne zdjęcia.
-Zróbmy sobie zdjęcie - wypalił chłopak
-Nie - odstawiłam laptopa i sięgnęłam po kolejną puszkę Dr. Pepper.. Upiłam łyka
- No weeź, dawno nie wstawiałem zdjęć, muszę uspokoić moje suczki - powiedział rozbawiony. Przewracając oczami , pokiwałam głową twierdząco. Wyciągnął telefon i zrobił nam fotkę.
- No ale uśmiechnij się , kuźwa , żeby nie było że Cię męczę tu
- Ale tak jest - zaśmiałam się
'' with @jadethirwall ''
Po około 2 minutach zdjęcie miało 30 polubień.
-Idę dzisiaj na imprezę -zdecydowałam
- Napisz braciszkowi - prychnął
- Właśnie miałam zamiar to zrobić - burknęłam i wzięłam telefon do ręki
"Hej Avan! Idę dzisiaj na imprezę ,więc nie zdziw się jak nie odbiorę wieczorem''
Po wysłaniu wiadomości ,Avan zadzwonił do mnie
-Halo? -przyłożyłam telefon do ucha
- Daj mi Justina - podałam telefon chłopakowi siedzącemu obok mnie.
- Tak ? -oblizał usta - Uh , okey.Przecież to duża dziewczynka! Przypilnuję ,nie martw się - westchnął ciężko.- No pa - burknął podając mi telefon - Muszę Cię pilnować
- Nie musisz tego robić ,dam radę
- Wiem ,ale i tak idę na tę imprezę. -przygryzł wargę
W łazience przebrałam się w wybrany strój i wymalowałam się. Weszłam
do przedpokoju ,gdzie wsunęłam na stopy czarne buty na obcasie.
Spojrzałam na Justina ,który podchodził do mnie gwizdając i lustrując mnie.
- Holy Chick! - zacytował napis z mojej sukienki. Odwróciłam sie w stronę drzwi - Niezły tyłek laska - przewróciłam oczami wychodząc z apartamentu i kierując się ku windy. Zanim podjechała na nasze piętro ,Justin podbiegł chowając klucze do kieszeni.
-Będziemy się dobrze bawić - rzucił wchodząc do windy. Weszłam śmiejąc się. Spojrzał na mnie zdziwiony
- Ty się będziesz bawić dobrze i ja się będę bawić dobrze ,rozumiesz? Bawimy się osobno - oparłam się u ścianę windy
- Zobaczymy - szepnął
___________________________________________
No hey...
przepraszam..nie było mnie...
pisałam ten beznadziejny rozdział 4 dni...
mało się dzieje...
bardzo....
krótki..
bezsensu...
ale może nie stracicie zapału do czytania tego opowiadania,bo będzie lepiej
...nabieram weny po prostu...
mam pomysły
piątek, 19 lipca 2013
XII.
Usiadłam na miejsce kierowcy i spojrzałam w tylne lusterko. Wujek Louis zmrużył oczy patrząc na moje odbicie.
- J-Jade - wyjęczał zszokowany. Przygryzłam nerwowo wargę
- Tak , wujku ?
- Dzi-dziękuję - powiedział zachrypniętym głosem. - Ale Słoneczko..przecież Ty zabiłaś człowie- do samochodu wsiadł zdyszany Justin przerywając zdanie Louisa
Dziękuję
-Jedź ! -warknął Bieber patrząc się w okno skąd widać było pobitego Jaydona . Ruszyłam spod restauracji wjeżdżając na główną drogę
- Gdzie Cię zawieść ? - spojrzałam w lusterko oblizując usta i kierując wzrok na bruneta.
- Do domu , Losher Stre- przerwałam
- Pamiętam - szepnęłam skręcając w lewo. - Justin, co zrobiłeś Wale'owi? - powiedziałam dość cicho nie odwracając wzroku od drogi.
- Pobiłem go. Nie mogłem zabić , przecież jedziemy tam po jutrze by oddał naszą kasę. Jeżeli odmówi..- wziął głęboki oddech po czym uśmiechnął się cwaniacko - Zabiję go
Kiwnęłam głową rozumiejąc i jednocześnie wjeżdżając na krawężnik pod domem wujka
- U-um , wejdziecie ? - powiedział wciąż przestraszony wychodząc z samochodu
- Nie , podziękujemy - uśmiechnęłam się lekko - Chyba ,że potrzebujesz mojej pomocy - uważnie go obserwowałam
- Dam radę , do zobaczenia , Słoneczko - pomachał wchodząc do domu ówcześnie odkluczając zamek. Odmachałam mu i ruszyłam w stronę naszego hotelu. Widziałam,że Bieber chce coś powiedzieć , bo co chwilę otwierał usta by coś powiedzieć lecz zaraz potem je zamykał
- Wyduś to z siebie - powiedziałam domyślając się co miał zamiar powiedzieć
- Tylko wiedz,że robię to pierwszy i ostatni raz w życiu - wymamrotał . Pokiwałam głową uśmiechnięta. Chłopak wziął głęboki oddech
- J-ja zwracam Ci honor - powiedział przymykając oczy. Uśmiechnęłam się dumnie.
- A za co ?
- Za to,że nie wierzyłem ,że jesteś w stanie zabić człowieka - powiedział wzdychając
- Okey - zaśmiałam się parkując przed hotelem. Wysiadłam z czarnego Range Rovera i po zatrzaśnięciu drzwi , zamknęłam go pilotem. Poprawiłam sukienkę i weszłam do budynku a tuż za mną Bieber. Piękny hol nie zrobił na mnie już tak dużego wrażenia jak poprzednio więc zmęczona poszłam w kierunku windy. Szatyn wkładając ręce do kieszeni puścił oczko recepcjonistce. Prychnęłam pod nosem wchodząc do windy. Zanim drzwi się zamknęły wbiegł do niej J. Westchnęłam i czekałam aż dojedziemy na nasze piętro.
Po usłyszeniu charakterystycznego dzwonka , drzwi rozszerzyły się , ukazując korytarz. Poczłapałam pod nasze drzwi , które chłopak otworzył kartą. Wchodząc do środka ,zsunęłam z nóg szpilki i biorąc piżamę , weszłam do łazienki. Po zmyciu makijażu i gorącej kąpieli przebiegłam do swojego pokoju wskakując pod kołdrę. Po apartamencie rozniósł się śmiech Justina. Wywróciłam oczami i spojrzałam na telefon leżący na szafce. 00.03 Jęknęłam zmęczona i zasnęłam zanim szatyn wyszedł z łazienki.
Postawiłam obie nogi na zimnej posadzce. Ciężko westchnęłam wędrując w stronę kuchni. Rozejrzałam się po niej i nie czułam głodu ani potrzeby zjedzenia śniadania. Machnęłam ręką i wróciłam do pokoju biorąc ubrania. Podreptałam do przestronnej łazienki zakluczając się w niej. Przebrana i wymalowana (Jade ma wciąż ten sam kolor włosów) wyszłam z pomieszczenia . Zauważyłam Biebera w kuchni , jedzącego płatki.
- Dobry - powiedział z pełną buzią.
- Ta , idę do sklepu - wymamrotałam
- Kupisz mi puszkę Dr. Pepper ??- kiwnęłam głową wychodząc z apartamentu.
Wracałam ze sklepu z siatką pełną słodyczy i zgrzewką Dr.Pepper. Drzwi rozsunęły się przede mną dzięki czemu weszłam do hotelu. Recepcjonista widząc mnie przybrała dumny wyraz twarzy. Ruchem ręki przywołała mnie do siebie. Wywracając oczami podeszłam do niej.
- Hm? - zapytałam unosząc brew
- Twój chłopak jest zajebisty w łóżku - wybuchłam śmiechem. Zdezorientowana blondynka zmarszczyła brwi.
- Justin to nie mój chłopak , dziwko. Sądziłaś ,że się załamię ? Nienawidzę tego kutasa tak samo jak i Ciebie - uśmiechnęłam się fałszywie. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i wzięła słuchawkę do ucha udając ,że ktokolwiek dzwonił. Prychnęłam pod nosem odchodząc od lady i kierując się w stronę windy.
Pociągnęłam za klamkę i weszłam do apartamentu. Odstawiłam paletę puszek i siatkę na blat po czym rozejrzałam się po pustym salonie. Po cichu weszłam do sypialni skąd było słychać ciche jęki. Zobaczyłam tam... Justina trzymającego dłoń w spodnich i ...masturbującego się. Odwróciłam głowę powstrzymując odruch wymiotny i postanowiłam podniecić go bardziej. Zobaczymy jak szybko się podnieca. Wzięłam głęboki oddech i kocim krokiem weszłam do pokoju. Zdezorientowany chłopak szybko wyjął rękę ze spodni. Odchrząknął po czym lekko otworzył usta. Wdrapałam się na jego łóżko i trzymając ręce po obu jego stronach , zawiesiłam się nad nim. Oblizałam powoli usta , dzięki czemu jego wzrok przerzucił się na moje usta ,a ręka z powrotem do spodni.
- Podeofil - Zachichotałam i zbiegłam z łóżka i wbiegłam do salonu. Przez chwilę panowała cisza w apartamencie po czym Juss krzyknął
- Jesteś okropna
- A Ty napalony. Na swojego wroga z którym przymusowo tu przyjechałeś - W drugim zdaniu ewidentnie czuć było sarkazm
- Taka jest rekcja mężczyzny ! - bronił się . Zaśmiałam się i otworzyłam napój gazowany. Włączając telewizor upiłam jednego łyka
______________________________
'moment' Jadin ;D
hejooo <33
Za nazwę 'Jadin' czyli Jade i Justin , dziękuję czytelniczce @Natalia Nikola
Przepraszam , że nie dodawałam , ale mnie nie było ;cc
Kocham Was straaasznie ;>
Ostatnio padło pytanie czy chcę by do tego opowiadania
powstali Role-playerzy na Twitterze.
Sądzę,że moje opowiadanie nie jest popularne i to nie ma sensu ..a Wy co o tym myślicie ?
- J-Jade - wyjęczał zszokowany. Przygryzłam nerwowo wargę
- Tak , wujku ?
- Dzi-dziękuję - powiedział zachrypniętym głosem. - Ale Słoneczko..przecież Ty zabiłaś człowie- do samochodu wsiadł zdyszany Justin przerywając zdanie Louisa
Dziękuję
-Jedź ! -warknął Bieber patrząc się w okno skąd widać było pobitego Jaydona . Ruszyłam spod restauracji wjeżdżając na główną drogę
- Gdzie Cię zawieść ? - spojrzałam w lusterko oblizując usta i kierując wzrok na bruneta.
- Do domu , Losher Stre- przerwałam
- Pamiętam - szepnęłam skręcając w lewo. - Justin, co zrobiłeś Wale'owi? - powiedziałam dość cicho nie odwracając wzroku od drogi.
- Pobiłem go. Nie mogłem zabić , przecież jedziemy tam po jutrze by oddał naszą kasę. Jeżeli odmówi..- wziął głęboki oddech po czym uśmiechnął się cwaniacko - Zabiję go
Kiwnęłam głową rozumiejąc i jednocześnie wjeżdżając na krawężnik pod domem wujka
- U-um , wejdziecie ? - powiedział wciąż przestraszony wychodząc z samochodu
- Nie , podziękujemy - uśmiechnęłam się lekko - Chyba ,że potrzebujesz mojej pomocy - uważnie go obserwowałam
- Dam radę , do zobaczenia , Słoneczko - pomachał wchodząc do domu ówcześnie odkluczając zamek. Odmachałam mu i ruszyłam w stronę naszego hotelu. Widziałam,że Bieber chce coś powiedzieć , bo co chwilę otwierał usta by coś powiedzieć lecz zaraz potem je zamykał
- Wyduś to z siebie - powiedziałam domyślając się co miał zamiar powiedzieć
- Tylko wiedz,że robię to pierwszy i ostatni raz w życiu - wymamrotał . Pokiwałam głową uśmiechnięta. Chłopak wziął głęboki oddech
- J-ja zwracam Ci honor - powiedział przymykając oczy. Uśmiechnęłam się dumnie.
- A za co ?
- Za to,że nie wierzyłem ,że jesteś w stanie zabić człowieka - powiedział wzdychając
- Okey - zaśmiałam się parkując przed hotelem. Wysiadłam z czarnego Range Rovera i po zatrzaśnięciu drzwi , zamknęłam go pilotem. Poprawiłam sukienkę i weszłam do budynku a tuż za mną Bieber. Piękny hol nie zrobił na mnie już tak dużego wrażenia jak poprzednio więc zmęczona poszłam w kierunku windy. Szatyn wkładając ręce do kieszeni puścił oczko recepcjonistce. Prychnęłam pod nosem wchodząc do windy. Zanim drzwi się zamknęły wbiegł do niej J. Westchnęłam i czekałam aż dojedziemy na nasze piętro.
Po usłyszeniu charakterystycznego dzwonka , drzwi rozszerzyły się , ukazując korytarz. Poczłapałam pod nasze drzwi , które chłopak otworzył kartą. Wchodząc do środka ,zsunęłam z nóg szpilki i biorąc piżamę , weszłam do łazienki. Po zmyciu makijażu i gorącej kąpieli przebiegłam do swojego pokoju wskakując pod kołdrę. Po apartamencie rozniósł się śmiech Justina. Wywróciłam oczami i spojrzałam na telefon leżący na szafce. 00.03 Jęknęłam zmęczona i zasnęłam zanim szatyn wyszedł z łazienki.
Postawiłam obie nogi na zimnej posadzce. Ciężko westchnęłam wędrując w stronę kuchni. Rozejrzałam się po niej i nie czułam głodu ani potrzeby zjedzenia śniadania. Machnęłam ręką i wróciłam do pokoju biorąc ubrania. Podreptałam do przestronnej łazienki zakluczając się w niej. Przebrana i wymalowana (Jade ma wciąż ten sam kolor włosów) wyszłam z pomieszczenia . Zauważyłam Biebera w kuchni , jedzącego płatki.
- Dobry - powiedział z pełną buzią.
- Ta , idę do sklepu - wymamrotałam
- Kupisz mi puszkę Dr. Pepper ??- kiwnęłam głową wychodząc z apartamentu.
Wracałam ze sklepu z siatką pełną słodyczy i zgrzewką Dr.Pepper. Drzwi rozsunęły się przede mną dzięki czemu weszłam do hotelu. Recepcjonista widząc mnie przybrała dumny wyraz twarzy. Ruchem ręki przywołała mnie do siebie. Wywracając oczami podeszłam do niej.
- Hm? - zapytałam unosząc brew
- Twój chłopak jest zajebisty w łóżku - wybuchłam śmiechem. Zdezorientowana blondynka zmarszczyła brwi.
- Justin to nie mój chłopak , dziwko. Sądziłaś ,że się załamię ? Nienawidzę tego kutasa tak samo jak i Ciebie - uśmiechnęłam się fałszywie. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i wzięła słuchawkę do ucha udając ,że ktokolwiek dzwonił. Prychnęłam pod nosem odchodząc od lady i kierując się w stronę windy.
Pociągnęłam za klamkę i weszłam do apartamentu. Odstawiłam paletę puszek i siatkę na blat po czym rozejrzałam się po pustym salonie. Po cichu weszłam do sypialni skąd było słychać ciche jęki. Zobaczyłam tam... Justina trzymającego dłoń w spodnich i ...masturbującego się. Odwróciłam głowę powstrzymując odruch wymiotny i postanowiłam podniecić go bardziej. Zobaczymy jak szybko się podnieca. Wzięłam głęboki oddech i kocim krokiem weszłam do pokoju. Zdezorientowany chłopak szybko wyjął rękę ze spodni. Odchrząknął po czym lekko otworzył usta. Wdrapałam się na jego łóżko i trzymając ręce po obu jego stronach , zawiesiłam się nad nim. Oblizałam powoli usta , dzięki czemu jego wzrok przerzucił się na moje usta ,a ręka z powrotem do spodni.
- Podeofil - Zachichotałam i zbiegłam z łóżka i wbiegłam do salonu. Przez chwilę panowała cisza w apartamencie po czym Juss krzyknął
- Jesteś okropna
- A Ty napalony. Na swojego wroga z którym przymusowo tu przyjechałeś - W drugim zdaniu ewidentnie czuć było sarkazm
- Taka jest rekcja mężczyzny ! - bronił się . Zaśmiałam się i otworzyłam napój gazowany. Włączając telewizor upiłam jednego łyka
______________________________
'moment' Jadin ;D
hejooo <33
Za nazwę 'Jadin' czyli Jade i Justin , dziękuję czytelniczce @Natalia Nikola
Przepraszam , że nie dodawałam , ale mnie nie było ;cc
Kocham Was straaasznie ;>
Ostatnio padło pytanie czy chcę by do tego opowiadania
powstali Role-playerzy na Twitterze.
Sądzę,że moje opowiadanie nie jest popularne i to nie ma sensu ..a Wy co o tym myślicie ?
poniedziałek, 24 czerwca 2013
XI.
Wysiadłam z samochodu , nawet nie czekając na to , by Justin mi je otworzył. to za dużo , na jego kulturę. Szedł za mną w stronę drzwi budynku. Otworzyłam je i poczułam lekki powiew spowodowany ruchem drzwi. Cichutko westchnęłam i weszłam w głąb restauracji. Była ona pięknie ,a za razem przytulnie udekorowana, dzięki czemu goście siedzący przy eleganckich stolikach mogli poczuć się swobodnie i przyjemnie. Nie zwracając uwagi na szatyna poszłam w stronę wolnego dwuosobowego stolika, a gdy już tam doszłam , odsunęłam sobie krzesło i na nim usiadłam. Mała , czarna torebeczka znalazła się na moich kolanach , mocno ściśnięta. Po zaledwie kilku sekundach , naprzeciwko mnie usiadł Bieber. Patrzał na mnie przez krótki czas, póki nie podszedł do nas mało atrakcyjny kelner.
- Proszę bardzo - uśmiechnął się sympatycznie i podał nam karty z menu. - Chcą państwo coś do picia?
- Wodę - mruknęłam . Mężczyzna kiwnął głową nisko i spojrzał na Justina , który widocznie nie miał zamiaru złapać kontaktu wzrokowego z blondynem.
- Ja to samo -powiedział lekko zachrypniętym głosem. Chłopak odszedł.
- Justin, dlaczego na niego nawet nie spojrzałeś ? - zapytałam dość cicho.
- Wolę nie ryzykować. Wiesz z czego jestem znany. Nie wiem , czy ludzie stąd także mogą mnie kojarzyć - skinęłam głową ze zrozumieniem. - Nieważne , co zamawiasz? - zapytał znudzony
- Sałatkę... la fleur - zdecydowałam patrząc na duży wybór.
- Sałatka 'kwiat' ? - jęknął
- Nie musisz się chwalić swoim francuskim , Skarbie - wytknęłam język
- Je ne peux pas louer, je sais comment parler francais (Ja sie nie chwalę , ja umiem mówić po francusku) - również wytknął język
- Bon, vous me direz ce que vous commandez?(dobrze , powiedz mi co zamawiasz?) - zabłyszczałam swoim francuskim . Otworzył lekko usta
- Je commande un foie de volaille* (zamówię wątróbkę drobiową) - stwierdził po chwili namysłu. Kiwnęłam głową i złożyliśmy zamówienie blondynowi , który po niewielu minutach , podszedł do nas z notesikiem w rękach.
Usłyszałam trzask drzwiami , a cały gwar ucichł. Siedziałam przodem do drzwi , więc mogłam ujrzeć Jaydona Wale i czterech innych dobrze zbudowanych chłopaków. Oblizałam suche usta i zauważyłam jak jeden z pracowników szybkim krokiem zmierza ku zapleczu. Poczułam kopnięcie z nogę.
-Co ? - powiedziałam poprzez zaciśnięte żeby w stronę Justina
- To oni ? -szepnął najciszej jak tylko mógł. Kiwnęłam głową i przeniosłam swój wzrok z powrotem na nich. Usiedli przy sześcioosobowym stole i dopiero wtedy pozostali klienci wrócili do rozmów. Nagle głowa 'lidera' zwróciła się w naszą stronę , a ja zaczęłam mówić o niczym do Justina . Zrozumiał aluzję i odpowiadał równie bezsensownymi zdaniami.
Zjedliśmy swoje dania moment po tym, jak chłopcy dostali swoje. Gdy zaczęli jeść , rozejrzeli się dookoła pomieszczenia , zanim ich wzrok spoczął na nas , przypomniały mi się słowa brata. Złapałam rękę Justina i splotłam nasze palce. Zmarszczył brwi , a ja wbiłam mu paznokcie w dłoń , by zrozumiał . Odwrócili od nas wzrok i gwałtownie wstali.
- Juss , to już zaraz - wyrwałam rękę z uścisku i włożyłam dłoń do torebki , gdzie trzymałam pistolet. Chłopak prychnął na myśl o tym , że mogę zabić. Zacisnęłam szczękę i gdy zauważyłam , gdy ludzie zaczęli się ewakuować ,wyjęłam do końca pistolet trzymając go wciąż pod stołem. Jaydon warknął coś w stronę jednego z pracowników . Jego koledzy weszli za ladę , natomiast ja wstałam z krzesła. Bieber zrobił to samo i dyskretnie przeszliśmy bliżej całego zamieszania. Dwóch z kolesi Wale'a wyprowadziło wujka Louisa z kuchni. 'przywódca' zaśmiał się szyderczo i wyciągnął pistolet. Juss wyciągnął pistolet
-Puść go ! - warknął groźnie szatyn. Gdy wszystkie pary oczu skierowały się na nas , szybko skierowałam pistolet na chłopaka trzymającego wujka. Powoli szłam w tamtą stronę , a Justin za mną tak , aby żaden z gangu nie rzucił się na ratunek marnemu koledze. Jaydon zagwizdał
- Witam Cię , Bieber. Co tutaj robisz? - powiedział spokojnie , lecz widać było , że się denerwuje. Gdy Justin stanął i zaczął niemiłą rozmowę z tym dupkiem , ja strzeliłam do chłopaka trzymającego mojego wuja. Justin wraz z reszta chłopaków spojrzeli na mnie zdziwieni. Zabrałam zszokowanego mężczyznę do naszego auta i usiadłam z nim na tylne siedzenia.
_______________
Witam , witam ! Skaarby wy moje !
Jak się podoba rozdział ?
Dzisiaj nie ma minimum ilości komentarzy .
Chcę zobaczyć ile osób skomentuje to bez żadnych minimum.
Kocham Was !
- Proszę bardzo - uśmiechnął się sympatycznie i podał nam karty z menu. - Chcą państwo coś do picia?
- Wodę - mruknęłam . Mężczyzna kiwnął głową nisko i spojrzał na Justina , który widocznie nie miał zamiaru złapać kontaktu wzrokowego z blondynem.
- Ja to samo -powiedział lekko zachrypniętym głosem. Chłopak odszedł.
- Justin, dlaczego na niego nawet nie spojrzałeś ? - zapytałam dość cicho.
- Wolę nie ryzykować. Wiesz z czego jestem znany. Nie wiem , czy ludzie stąd także mogą mnie kojarzyć - skinęłam głową ze zrozumieniem. - Nieważne , co zamawiasz? - zapytał znudzony
- Sałatkę... la fleur - zdecydowałam patrząc na duży wybór.
- Sałatka 'kwiat' ? - jęknął
- Nie musisz się chwalić swoim francuskim , Skarbie - wytknęłam język
- Je ne peux pas louer, je sais comment parler francais (Ja sie nie chwalę , ja umiem mówić po francusku) - również wytknął język
- Bon, vous me direz ce que vous commandez?(dobrze , powiedz mi co zamawiasz?) - zabłyszczałam swoim francuskim . Otworzył lekko usta
- Je commande un foie de volaille* (zamówię wątróbkę drobiową) - stwierdził po chwili namysłu. Kiwnęłam głową i złożyliśmy zamówienie blondynowi , który po niewielu minutach , podszedł do nas z notesikiem w rękach.
Usłyszałam trzask drzwiami , a cały gwar ucichł. Siedziałam przodem do drzwi , więc mogłam ujrzeć Jaydona Wale i czterech innych dobrze zbudowanych chłopaków. Oblizałam suche usta i zauważyłam jak jeden z pracowników szybkim krokiem zmierza ku zapleczu. Poczułam kopnięcie z nogę.
-Co ? - powiedziałam poprzez zaciśnięte żeby w stronę Justina
- To oni ? -szepnął najciszej jak tylko mógł. Kiwnęłam głową i przeniosłam swój wzrok z powrotem na nich. Usiedli przy sześcioosobowym stole i dopiero wtedy pozostali klienci wrócili do rozmów. Nagle głowa 'lidera' zwróciła się w naszą stronę , a ja zaczęłam mówić o niczym do Justina . Zrozumiał aluzję i odpowiadał równie bezsensownymi zdaniami.
Zjedliśmy swoje dania moment po tym, jak chłopcy dostali swoje. Gdy zaczęli jeść , rozejrzeli się dookoła pomieszczenia , zanim ich wzrok spoczął na nas , przypomniały mi się słowa brata. Złapałam rękę Justina i splotłam nasze palce. Zmarszczył brwi , a ja wbiłam mu paznokcie w dłoń , by zrozumiał . Odwrócili od nas wzrok i gwałtownie wstali.
- Juss , to już zaraz - wyrwałam rękę z uścisku i włożyłam dłoń do torebki , gdzie trzymałam pistolet. Chłopak prychnął na myśl o tym , że mogę zabić. Zacisnęłam szczękę i gdy zauważyłam , gdy ludzie zaczęli się ewakuować ,wyjęłam do końca pistolet trzymając go wciąż pod stołem. Jaydon warknął coś w stronę jednego z pracowników . Jego koledzy weszli za ladę , natomiast ja wstałam z krzesła. Bieber zrobił to samo i dyskretnie przeszliśmy bliżej całego zamieszania. Dwóch z kolesi Wale'a wyprowadziło wujka Louisa z kuchni. 'przywódca' zaśmiał się szyderczo i wyciągnął pistolet. Juss wyciągnął pistolet
-Puść go ! - warknął groźnie szatyn. Gdy wszystkie pary oczu skierowały się na nas , szybko skierowałam pistolet na chłopaka trzymającego wujka. Powoli szłam w tamtą stronę , a Justin za mną tak , aby żaden z gangu nie rzucił się na ratunek marnemu koledze. Jaydon zagwizdał
- Witam Cię , Bieber. Co tutaj robisz? - powiedział spokojnie , lecz widać było , że się denerwuje. Gdy Justin stanął i zaczął niemiłą rozmowę z tym dupkiem , ja strzeliłam do chłopaka trzymającego mojego wuja. Justin wraz z reszta chłopaków spojrzeli na mnie zdziwieni. Zabrałam zszokowanego mężczyznę do naszego auta i usiadłam z nim na tylne siedzenia.
_______________
Witam , witam ! Skaarby wy moje !
Jak się podoba rozdział ?
Dzisiaj nie ma minimum ilości komentarzy .
Chcę zobaczyć ile osób skomentuje to bez żadnych minimum.
Kocham Was !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz