Nie chcę być dla Ciebie jedyną dziewczyną na świecie, chcę żebyś wiedział, że istnieją mądrzejsze, piękniejsze i bardziej zabawne, ale chcę byś mimo to wolał mnie.
Tagi: ...
14.08.2013 o godz. 22:51
Każdy z nas ma osobę, której chce powiedzieć "nie odchodź". Każdy z nas kogoś kocha. Każdy z nas przez kogoś cierpi, cierpiał, lub cierpieć będzie. Każdy z nas ma uczucia, nawet jeśli ukryte gdzieś głęboko na dnie. Każdy z nas ma wspomnienia, które, gdy się pojawiają, przyprawiają o łzy.
Tagi: ...
14.08.2013 o godz. 22:50
Każdy może Cię uszczęśliwić wykonując coś specjalnego.
Ale tylko ktoś wyjątkowy może Cię uszczęśliwić nie robiąc nic.
Ale tylko ktoś wyjątkowy może Cię uszczęśliwić nie robiąc nic.
Tagi: ...
14.08.2013 o godz. 22:50
Bohaterowie:
Rose Dawson - 14-latka.Jaka jest?Tak naprawdę nie wie nikt.Udaje przed wszystkimi, że jest szczęśliwa.Lecz tak naprawdę... nienawidzi siebie i ludzi ze swojego otoczenia.Nie ufa nikomu oprócz swojej przyjaciółce, lecz po kilku latach znajomości zaczyna mieć wątpliwości co do niej.Czy znajdzie gdzieś pocieszenie?Czy ktoś jej pomoże?
,,I co z tego, że płaczę po nocach w poduszkę, co z tego, że myślę o różnych rzeczach, co z tego, skoro nikt o tym nie wie i nigdy się nie dowie, bo na zewnątrz jestem całkiem normalną i szczęśliwą dziewczyną wkraczająca w dorosłe życie?''
Justin Bieber - 19-letni piosenkarz.Idol nastolatek na całym świecie.Kocha Beliebers tak jak oni kochają jego.Nie wie tylko, że są takie osoby jak Rose.Rose jest Belieber, cieszy się szczęściem Justina, ale sama nie jest szczęśliwa.
,,Jestem wzorem dla naprawdę sporej ilości osób.Nie chcę zawieść moich Beliebers, mojej rodziny.''
i inni...
Pozostali bohaterowie będą w późniejszych rozdziałach.
Prolog
No to może zacznę... mieszkam z mamą.Jestem pół sierotą.Mój tata zginął w wypadku samochodowym.Bardzo przeżyłam to wydarzenie, a było to 6 lat temu.Długo potem nie mogłam się pozbierać... aż do pewnego dnia.Pomogła mi pewna osoba, a mianowicie mój idol.Moim idolem jest Justin Bieber.Tak, jestem Belieber i będę na zawsze.Bo gdyby nie on prawdopodonie nie byłoby mnie tu dziś.Dzięki niemu wierzę w marzenia.
Nie lubię mówić o swoich uczuciach. Wszystko duszę w sobie. Bo po co się wyżalać ? Skoro i tak ktoś powie: 'aha', 'będzie dobrze'.To bez sensu.Nie lubię mówić o sobie.Nie ufam ludziom.Moim zdaniem wszyscy są fałszywi.Co się jeszcze wydarzy w moim życiu, tego nie wiem.Ale jestem zdania: co ma być to będzie.
Lecz nigdy nie przestanę marzyć i nigdy nie pozwolę zgasnąć nadziei.
Od autorki:Zaczęłam nowe opowiadanie, nową historię.Zdjęć nie ma, użyjcie wyobraźni.
Mam nadzieję, że chociaż trochę się to Wam spodoba.
Mimo małego załamania napiszę je tu.Nie będzie łatwo, ale dam radę.Nie będę pisała powodu załamania, bo jest on nie ważny.Nie przejmujcie się mną, tylko czytajcie... <3
Tagi: bohaterowie + prolog
14.08.2013 o godz. 21:42
*oczami Victorii*
Obudziłam się wtulona w bruneta. Czułam jak jego klatka delikatnie się unosi. Musnęłam malinowe usta chłopaka i zeszłam z niego idąc do łazienki. Zdjęłam bieliznę i chciałam wejść pod prysznic gdy poczułam ciepłe ręce na moich biodrach.
- Jesteś taka piękna… - wyszeptał mi do ucha i przygryzł lekko jego płatek. Przesunął dłonie wzdłuż moich pleców po czym odwrócił w swoją stronę. Spuściłam głowę chcąc ukryć czerwone policzki.
- Ej…nie mów, że się speszyłaś. – zapytał podnosząc mój podbródek tak abym spojrzała mu w oczy.
- Stoję przed Tobą naga – odpowiedziałam.
Justin zbliżył się do mnie i musnął moje wargi. Założyłam ręce na karku bruneta przyciskając go bliżej do siebie. Chłopak odsunął się ode mnie i napuścił ciepłej wody do wanny, po czym użył czekoladowego żelu. Zdjął z siebie koszulkę, a ja złapałam za pasek spodni Biebera. On tylko zadziornie się uśmiechnął. Zsunął ubranie na podłogę zostając w samych bokserkach. Po chwili ich też już nie miał. Justin podniósł mnie, a ja oplotłam jego biodra nogami. Z lekkim trudem oboje weszliśmy do wanny. Brunet położył się na mnie i całował mój dekolt. Ręką sunął po wnętrzu moich ud dochodząc w to miejsce. Widziałam iskierki radości w oczach Jussa. Musnął moje wargi lekko je zagryzając.
- Nikt już nigdy Cie nie skrzywdzi - wyszeptał prosto do mojego ucha.
- Nawet ty – chciałam się z nim trochę podroczyć.
- Tym bardziej ja – odpowiedział, a po chwili poczułam jak brunet i ja stajemy się jednością.
Był bardzo delikatny. Nie dziwię mu się, w końcu po tym co mi się przytrafiło.
Poczułam słodkie pocałunki na mojej szyi.
- Jeśli chcesz to przestanę - usłyszałam jego głos – powiesz tylko jedno słowo.
- Nie przestawaj - powiedziałam obejmując jego twarz w dłonie – Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej – musnął moje usta.
Justin nie został na śniadaniu. Po naszej wspólnej „kąpieli” umówiliśmy się na wieczór, a chłopak wyszedł mówiąc, że musi coś załatwić.
Wyjęłam z szafy czysty zestaw, który na siebie włożyłam. Zeszłam na dół do kuchni gdzie zrobiłam sobie posiłek. Przez cały czas myślałam o tym co zrobił mi Cole. Justin miał rację. Blondyn powinien za to zapłacić. Poza tym chciałam zrobić Biebsowi niespodziankę. Wypiłam małe espresso, rzuciłam krótkie „wychodzę” po czym zamówiłam taksówkę i pojechałam na komisariat.
Przez całą drogę się trzęsłam. Opowiadanie komukolwiek o gwałcie, a tym bardziej policjantowi, który pyta się o każdy szczegół jest straszne. Zapłaciłam kierowcy i weszłam do budynku. Zanim się zorientowałam siedziałam przed funkcjonariuszem składają zeznania z tamtej nocy.
Nie było aż tak źle jak myślałam. Policjant okazał się bardzo przyjaznym mężczyzną z którym nawet miło się potem rozmawiało.
Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać się do randki z Justinem. Szybko się odświeżyłam i przebrałam. Popsikałam się ulubionymi perfumami kiedy otrzymałam sms od Jussa.
Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Schowałam telefon do torebki, zrobiłam makijaż i poprawiłam fryzurę po czym wyszłam z mieszkania.
Po pół godzinnej jeździe moim oczom zaczeła ukazywać się piękna dzielnica. Światła latarni oświetlały drogę oraz domy ustawione obok siebie.
Samochód zatrzymał się przed jednym z nich. Zapłaciłam za przejazd i podeszłam do drzwi, na których wisiała karteczka.
Najpierw mnie zaprasza, a teraz tak po prostu znika. Wzięłam klucz do ręki i przekręciłam go w zamku. Przeszłam przez próg, a moim oczom ukazał się salon z kuchnią.
Na stole był bukiet czerwonych róż, butelka wina, dwa napełnione trunkiem kieliszki oraz pudełeczko z kolejną karteczką.
Mój uśmiech od razu się powiększył. Usiadłam na kanapie biorąc do ręki jeden z kieliszków. Upiłam łyk wina i zaczęłam rozkoszować się słodką wonią róż. Otworzyłam pudełeczko w którym znajdował się złotypierścionek. Od razu go założyłam. Odłożyłam torebkę i rozejrzałam się po mieszkaniu. Weszłam na górę po schodach i otworzyłam drzwi do jednego z pomieszczeń, który okazał się sypialnią. Nie zdziwiło mnie to, że była ona fioletowa. Zamknęłam drzwi i szłam korytarzem w głąb domu. Trafiłam do łazienki. Była ona nie do opisania. Jasne ściany, ogromne lustro, a widok nieziemski. Garderoba mówiła sama za siebie. Wyszłam na taras, który od razu mnie powalił, ale nadal czegoś mi brakowało. Weszłam schodami jeszcze trochę wyżej. Otworzyłam drzwi i mnie zatkało. Moglibyśmy spędzaćtutaj z Justinem każdą noc. Położyłam się na łóżku i spojrzałam na ciemne niebo i gwiazdy. Nie mogłam uwierzyć, że miałam zamieszkać tutaj razem z Juss’em. Wróciłam na dół do salonu i utkwiłam wzrok w płomienie ognia żarzące się w kominku. Usłyszałam dźwięk mojego dzwonka. Wyjęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlacz, na którym było napisane „numer nieznany”. Odebrałam i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo? – zapytałam.
- Dobry wieczór, tutaj komisarz Andrew.
- Dobry wieczór – odpowiedziałam nie wiedząc o co chodzi.
- Czy mogłaby pani przyjechać na komisariat?
- Yyyy…tak, oczywiście. Coś się stało?
- Chciałbym zadać pani jeszcze kilka pytać w sprawie Cola McLlyod ’a.
- Dobrze. Już jadę. – powiedziałam po czym się rozłączyłam.
Siedziałam w korytarzu i czekałam aż Andrew zaprosi mnie do środka. Nagle zobaczyłam jak w moim kierunku idzie dwóch policjantów. Trzymali oni za ręce chłopaka, który mogłam się domyślić i tak był skuty kajdankami. Podniósł on głowę dzięki czemu zobaczyłam, że tym kimś jest…
_______________________________________________________________________
Hej. ;* Cóż wydaje mi się, że rozdział przynajmniej trochę dłuższy. ;) Bardziej chciałabym aby rozdziały Wam się podobały niż abyście zwracali uwagę na ich długość. Przepraszam za wszystkie błędy i za wszystko. ;*
7 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next;
Kogo Victoria spotka w areszcie? Co wydarzy się dalej? Dowiecie się w 65 rozdziale.
8 do końca. ;c
Proszę Was o szczere komentarze. ;*
Obudziłam się wtulona w bruneta. Czułam jak jego klatka delikatnie się unosi. Musnęłam malinowe usta chłopaka i zeszłam z niego idąc do łazienki. Zdjęłam bieliznę i chciałam wejść pod prysznic gdy poczułam ciepłe ręce na moich biodrach.
- Jesteś taka piękna… - wyszeptał mi do ucha i przygryzł lekko jego płatek. Przesunął dłonie wzdłuż moich pleców po czym odwrócił w swoją stronę. Spuściłam głowę chcąc ukryć czerwone policzki.
- Ej…nie mów, że się speszyłaś. – zapytał podnosząc mój podbródek tak abym spojrzała mu w oczy.
- Stoję przed Tobą naga – odpowiedziałam.
Justin zbliżył się do mnie i musnął moje wargi. Założyłam ręce na karku bruneta przyciskając go bliżej do siebie. Chłopak odsunął się ode mnie i napuścił ciepłej wody do wanny, po czym użył czekoladowego żelu. Zdjął z siebie koszulkę, a ja złapałam za pasek spodni Biebera. On tylko zadziornie się uśmiechnął. Zsunął ubranie na podłogę zostając w samych bokserkach. Po chwili ich też już nie miał. Justin podniósł mnie, a ja oplotłam jego biodra nogami. Z lekkim trudem oboje weszliśmy do wanny. Brunet położył się na mnie i całował mój dekolt. Ręką sunął po wnętrzu moich ud dochodząc w to miejsce. Widziałam iskierki radości w oczach Jussa. Musnął moje wargi lekko je zagryzając.
- Nikt już nigdy Cie nie skrzywdzi - wyszeptał prosto do mojego ucha.
- Nawet ty – chciałam się z nim trochę podroczyć.
- Tym bardziej ja – odpowiedział, a po chwili poczułam jak brunet i ja stajemy się jednością.
Był bardzo delikatny. Nie dziwię mu się, w końcu po tym co mi się przytrafiło.
Poczułam słodkie pocałunki na mojej szyi.
- Jeśli chcesz to przestanę - usłyszałam jego głos – powiesz tylko jedno słowo.
- Nie przestawaj - powiedziałam obejmując jego twarz w dłonie – Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej – musnął moje usta.
*****
Justin nie został na śniadaniu. Po naszej wspólnej „kąpieli” umówiliśmy się na wieczór, a chłopak wyszedł mówiąc, że musi coś załatwić.
Wyjęłam z szafy czysty zestaw, który na siebie włożyłam. Zeszłam na dół do kuchni gdzie zrobiłam sobie posiłek. Przez cały czas myślałam o tym co zrobił mi Cole. Justin miał rację. Blondyn powinien za to zapłacić. Poza tym chciałam zrobić Biebsowi niespodziankę. Wypiłam małe espresso, rzuciłam krótkie „wychodzę” po czym zamówiłam taksówkę i pojechałam na komisariat.
Przez całą drogę się trzęsłam. Opowiadanie komukolwiek o gwałcie, a tym bardziej policjantowi, który pyta się o każdy szczegół jest straszne. Zapłaciłam kierowcy i weszłam do budynku. Zanim się zorientowałam siedziałam przed funkcjonariuszem składają zeznania z tamtej nocy.
*****
Nie było aż tak źle jak myślałam. Policjant okazał się bardzo przyjaznym mężczyzną z którym nawet miło się potem rozmawiało.
Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać się do randki z Justinem. Szybko się odświeżyłam i przebrałam. Popsikałam się ulubionymi perfumami kiedy otrzymałam sms od Jussa.
Highland Avenue 25202
godzina 19
czekam ;*
godzina 19
czekam ;*
Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Schowałam telefon do torebki, zrobiłam makijaż i poprawiłam fryzurę po czym wyszłam z mieszkania.
Po pół godzinnej jeździe moim oczom zaczeła ukazywać się piękna dzielnica. Światła latarni oświetlały drogę oraz domy ustawione obok siebie.
Samochód zatrzymał się przed jednym z nich. Zapłaciłam za przejazd i podeszłam do drzwi, na których wisiała karteczka.
Przepraszam kochanie ale nie ma mnie tutaj.
Wejdź do środka gdzie czeka na Ciebie
mała niespodzianka.
Klucz jest pod wycieraczką. ;*
Kocham Cię ♥
Wejdź do środka gdzie czeka na Ciebie
mała niespodzianka.
Klucz jest pod wycieraczką. ;*
Kocham Cię ♥
Justin
Najpierw mnie zaprasza, a teraz tak po prostu znika. Wzięłam klucz do ręki i przekręciłam go w zamku. Przeszłam przez próg, a moim oczom ukazał się salon z kuchnią.
Na stole był bukiet czerwonych róż, butelka wina, dwa napełnione trunkiem kieliszki oraz pudełeczko z kolejną karteczką.
To dla Ciebie skarbie. ;*
A tak przy okazji, od teraz ten dom jest tylko i wyłącznie
NASZ ♥
A tak przy okazji, od teraz ten dom jest tylko i wyłącznie
NASZ ♥
Mój uśmiech od razu się powiększył. Usiadłam na kanapie biorąc do ręki jeden z kieliszków. Upiłam łyk wina i zaczęłam rozkoszować się słodką wonią róż. Otworzyłam pudełeczko w którym znajdował się złotypierścionek. Od razu go założyłam. Odłożyłam torebkę i rozejrzałam się po mieszkaniu. Weszłam na górę po schodach i otworzyłam drzwi do jednego z pomieszczeń, który okazał się sypialnią. Nie zdziwiło mnie to, że była ona fioletowa. Zamknęłam drzwi i szłam korytarzem w głąb domu. Trafiłam do łazienki. Była ona nie do opisania. Jasne ściany, ogromne lustro, a widok nieziemski. Garderoba mówiła sama za siebie. Wyszłam na taras, który od razu mnie powalił, ale nadal czegoś mi brakowało. Weszłam schodami jeszcze trochę wyżej. Otworzyłam drzwi i mnie zatkało. Moglibyśmy spędzaćtutaj z Justinem każdą noc. Położyłam się na łóżku i spojrzałam na ciemne niebo i gwiazdy. Nie mogłam uwierzyć, że miałam zamieszkać tutaj razem z Juss’em. Wróciłam na dół do salonu i utkwiłam wzrok w płomienie ognia żarzące się w kominku. Usłyszałam dźwięk mojego dzwonka. Wyjęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlacz, na którym było napisane „numer nieznany”. Odebrałam i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo? – zapytałam.
- Dobry wieczór, tutaj komisarz Andrew.
- Dobry wieczór – odpowiedziałam nie wiedząc o co chodzi.
- Czy mogłaby pani przyjechać na komisariat?
- Yyyy…tak, oczywiście. Coś się stało?
- Chciałbym zadać pani jeszcze kilka pytać w sprawie Cola McLlyod ’a.
- Dobrze. Już jadę. – powiedziałam po czym się rozłączyłam.
*****
Siedziałam w korytarzu i czekałam aż Andrew zaprosi mnie do środka. Nagle zobaczyłam jak w moim kierunku idzie dwóch policjantów. Trzymali oni za ręce chłopaka, który mogłam się domyślić i tak był skuty kajdankami. Podniósł on głowę dzięki czemu zobaczyłam, że tym kimś jest…
_______________________________________________________________________
Hej. ;* Cóż wydaje mi się, że rozdział przynajmniej trochę dłuższy. ;) Bardziej chciałabym aby rozdziały Wam się podobały niż abyście zwracali uwagę na ich długość. Przepraszam za wszystkie błędy i za wszystko. ;*
7 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next;
- Co Ty tutaj robisz? – zapytałam z troską w głosie.
- Nic nie wiesz? Myślałem, że dlatego Cie wezwali - powiedział wlepiając wzrok w podłogę.
- Nic nie wiesz? Myślałem, że dlatego Cie wezwali - powiedział wlepiając wzrok w podłogę.
Kogo Victoria spotka w areszcie? Co wydarzy się dalej? Dowiecie się w 65 rozdziale.
8 do końca. ;c
Proszę Was o szczere komentarze. ;*
Tagi: Painful Truth
14.08.2013 o godz. 20:03
*oczami Victorii*
Siedziałam na łóżku i próbowałam dodzwonić się do Justina, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa.
Co on robi? – zapytałam w myślach.
Cholernie się o niego martwię. Czemu wszystko musi być takie skomplikowane.
Do drzwi pokoju ktoś zapukał, a po chwili w progu pojawiła się mama.
- Musisz zmienić opatrunki – powiedziała smutnym głosem, usiadła obok mnie i zaczeła odwijać bandaże, które miałam na nadgarstkach. Naszym oczom ukazały się świeże czerwone rany – Ten chłopak - zaczeła drżącym głosem – który Cie skrzywdził…to…
- To był Cole – odpowiedziałam odwracając wzrok.
- Myślałam, że między wami jest ok.
- Niestety nie. Nie chce o nim rozmawiać. Przepraszam.
- Ja przepraszam. Na pewno jest Ci ciężko – owinęła skórę białym opatrunkiem – ale pogodziłaś się z Justinem więc będzie dobrze.
- Mam taką nadzieję - objęłam blondynkę i wtuliłam się w nią – Z dzieckiem wszystko ok? – zapytałam.
- Tak. – odpowiedziała z uśmiechem – Kładź się. Już późno. Dobranoc. – pocałowała mnie w policzek.
- Dobranoc.
Położyłam się na łóżku, a do moich uszu dobiegł dźwięk telefonu. Myślałam, że to Justin, który postanowił się w końcu odezwać. Podniosłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz „Zayn”. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Dawno z nim nie rozmawiałam, a to w końcu mój przyjaciel.
- Halo?
- Hej, jak się czujesz? – zapytał z troską w głosie.
- Dobrze – odpowiedziałam, nie chciałam mu mówić o tym co przeszłam w ostatnim czasie.
- Vic nie okłamuj mnie. Byłaś w szpitalu. Co się stało? – moje serce stanęło.
- Skąd o tym wiesz?
- Przeczytałem w internecie. Są nawet zdjęcia. Wyjaśnisz mi o co chodzi?
- Zayn…to nie rozmowa na telefon – powiedziałam, chyba coraz bardziej zaczynałam dostrzegać minusy show-biznesu.
- Niedługo kończymy trasę. Wtedy wszyscy Cię odwiedzimy. Tęsknimy.
- Ja też. Wszystko jest dobrze. Nie masz się o co martwić.
- Ok. – odpowiedział i lekko się zaśmiał – Kolorowych snów księżniczko – dopowiedział po czym się rozłączył.
Odłożyłam telefon na półkę i wyjęłam z szafki czystąbieliznę. Weszłam do kabiny i puściłam ciepłą wodę. Umyłam się wiśniowym żelem, a we włosy wmasowałam szampon o tym samym zapachu. Owinęłam się białym ręcznikiem i starannie wytarłam. Włosy były wilgotne i lekko pokręcone. Takie jakie lubiłam. Przebrałam się w bieliznę, którą wcześniej sobie przygotowałam. Weszłam do pokoju, a na moim łóżku siedział Justin.
- Skąd się tu wziąłeś? – zapytałam.
- Twoja mama mnie wpuściła.
- Mhmm – odwróciłam się bokiem do bruneta – a telefon to nie łaska odebrać!!! – rzuciłam w niego ręcznikiem.
- Przepraszam kochanie. Bateria mi padła.
- Na pewno – podeszłam do okna, a po chwili poczułam ciepłe ręce bruneta na moich biodrach i miętowy oddech muskający moją szyję.
- Przepraszam – wyszeptał i zaczął składać delikatne pocałunki pieszcząc moje ciało.
Justin odwrócił mnie w swoją stronę. Jedną rękę położył na moim policzku, a drugą na biodrze przysuwając do siebie. Nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Chłopak zjechał dłonią po moich plecach i zatrzymał się na pośladkach lekko je ściskając. Brunet podniósł mnie do góry, a ja objęłam go w biodrach nogami. Po chwili poczułam pod sobą miękki materac. Juss składał pocałunki wzdłuż mojego ciała. Brakowało mi Justina. Jego ciepła. Jego dotyku. Jego pocałunków. Jest całym moim światem. Poczułam jak chłopak sięga ręką zapięcie mojego stanika, ale w momencie gdy miał go odpiąć położył się obok mnie.
- O co chodzi? – zapytałam spoglądając w czekoladowe tęczówki Biebera.
- To za szybko po tym gdy… - zacisnął wargi – ten sukinsyn…
- Rozumiem – przerwałam mu kładąc palec na ustach chłopaka – kocham Cię – złożyłam delikatny pocałunek na jego wargach.
Położyłam się na torsie Justina, a on objął mnie ramieniem.
- Jesteś tylko moja – wyszeptał brunet – na zawsze…
________________________________________________________________________________
Hej. Przepraszam, że rozdziały są coraz krótsze ale tak wyszło. Przepraszam jeśli zawiodłam Was tak jak już jedną osobę. ;c Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszcze te 9 rozdziałów. A skoro rozdziały są krótsze to zobaczycie jak to opowiadanie szybko się zakończy.
Nie wiem jak dać limit. Może...6?
6 komentarzy = nn ♥
Jeszcze raz wszystkich przepraszam i mam nadzieję, że rozdział spodobał Wam się chociaż w 1 procencie.
mała zapowiedź next;
Przepraszam. ;*
Siedziałam na łóżku i próbowałam dodzwonić się do Justina, ale za każdym razem włączała się poczta głosowa.
Co on robi? – zapytałam w myślach.
Cholernie się o niego martwię. Czemu wszystko musi być takie skomplikowane.
Do drzwi pokoju ktoś zapukał, a po chwili w progu pojawiła się mama.
- Musisz zmienić opatrunki – powiedziała smutnym głosem, usiadła obok mnie i zaczeła odwijać bandaże, które miałam na nadgarstkach. Naszym oczom ukazały się świeże czerwone rany – Ten chłopak - zaczeła drżącym głosem – który Cie skrzywdził…to…
- To był Cole – odpowiedziałam odwracając wzrok.
- Myślałam, że między wami jest ok.
- Niestety nie. Nie chce o nim rozmawiać. Przepraszam.
- Ja przepraszam. Na pewno jest Ci ciężko – owinęła skórę białym opatrunkiem – ale pogodziłaś się z Justinem więc będzie dobrze.
- Mam taką nadzieję - objęłam blondynkę i wtuliłam się w nią – Z dzieckiem wszystko ok? – zapytałam.
- Tak. – odpowiedziała z uśmiechem – Kładź się. Już późno. Dobranoc. – pocałowała mnie w policzek.
- Dobranoc.
Położyłam się na łóżku, a do moich uszu dobiegł dźwięk telefonu. Myślałam, że to Justin, który postanowił się w końcu odezwać. Podniosłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz „Zayn”. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Dawno z nim nie rozmawiałam, a to w końcu mój przyjaciel.
- Halo?
- Hej, jak się czujesz? – zapytał z troską w głosie.
- Dobrze – odpowiedziałam, nie chciałam mu mówić o tym co przeszłam w ostatnim czasie.
- Vic nie okłamuj mnie. Byłaś w szpitalu. Co się stało? – moje serce stanęło.
- Skąd o tym wiesz?
- Przeczytałem w internecie. Są nawet zdjęcia. Wyjaśnisz mi o co chodzi?
- Zayn…to nie rozmowa na telefon – powiedziałam, chyba coraz bardziej zaczynałam dostrzegać minusy show-biznesu.
- Niedługo kończymy trasę. Wtedy wszyscy Cię odwiedzimy. Tęsknimy.
- Ja też. Wszystko jest dobrze. Nie masz się o co martwić.
- Ok. – odpowiedział i lekko się zaśmiał – Kolorowych snów księżniczko – dopowiedział po czym się rozłączył.
Odłożyłam telefon na półkę i wyjęłam z szafki czystąbieliznę. Weszłam do kabiny i puściłam ciepłą wodę. Umyłam się wiśniowym żelem, a we włosy wmasowałam szampon o tym samym zapachu. Owinęłam się białym ręcznikiem i starannie wytarłam. Włosy były wilgotne i lekko pokręcone. Takie jakie lubiłam. Przebrałam się w bieliznę, którą wcześniej sobie przygotowałam. Weszłam do pokoju, a na moim łóżku siedział Justin.
- Skąd się tu wziąłeś? – zapytałam.
- Twoja mama mnie wpuściła.
- Mhmm – odwróciłam się bokiem do bruneta – a telefon to nie łaska odebrać!!! – rzuciłam w niego ręcznikiem.
- Przepraszam kochanie. Bateria mi padła.
- Na pewno – podeszłam do okna, a po chwili poczułam ciepłe ręce bruneta na moich biodrach i miętowy oddech muskający moją szyję.
- Przepraszam – wyszeptał i zaczął składać delikatne pocałunki pieszcząc moje ciało.
Justin odwrócił mnie w swoją stronę. Jedną rękę położył na moim policzku, a drugą na biodrze przysuwając do siebie. Nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Chłopak zjechał dłonią po moich plecach i zatrzymał się na pośladkach lekko je ściskając. Brunet podniósł mnie do góry, a ja objęłam go w biodrach nogami. Po chwili poczułam pod sobą miękki materac. Juss składał pocałunki wzdłuż mojego ciała. Brakowało mi Justina. Jego ciepła. Jego dotyku. Jego pocałunków. Jest całym moim światem. Poczułam jak chłopak sięga ręką zapięcie mojego stanika, ale w momencie gdy miał go odpiąć położył się obok mnie.
- O co chodzi? – zapytałam spoglądając w czekoladowe tęczówki Biebera.
- To za szybko po tym gdy… - zacisnął wargi – ten sukinsyn…
- Rozumiem – przerwałam mu kładąc palec na ustach chłopaka – kocham Cię – złożyłam delikatny pocałunek na jego wargach.
Położyłam się na torsie Justina, a on objął mnie ramieniem.
- Jesteś tylko moja – wyszeptał brunet – na zawsze…
________________________________________________________________________________
Hej. Przepraszam, że rozdziały są coraz krótsze ale tak wyszło. Przepraszam jeśli zawiodłam Was tak jak już jedną osobę. ;c Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszcze te 9 rozdziałów. A skoro rozdziały są krótsze to zobaczycie jak to opowiadanie szybko się zakończy.
Nie wiem jak dać limit. Może...6?
6 komentarzy = nn ♥
Jeszcze raz wszystkich przepraszam i mam nadzieję, że rozdział spodobał Wam się chociaż w 1 procencie.
mała zapowiedź next;
Wyjęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlacz, na którym było napisane „numer nieznany”. Odebrałam i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo? – zapytałam.
- Dobry wieczór, tutaj komisarz Andrew.
- Halo? – zapytałam.
- Dobry wieczór, tutaj komisarz Andrew.
Przepraszam. ;*
Tagi: Painful Truth
14.08.2013 o godz. 10:42
Ty nigdy nie wiedziałeś co czułam gdy powtarzałeś, że żyjcie jest zbyt krótkie by się ograniczać i by stać w miejscu. Nigdy tego nie rozumiałeś. A ja dziś rozumiem, że byłeś jedną z osób, która uniemożliwiała każdy mój ruch. Nie potrafiłam biec, biec w przód, nie potrafiłam iść, zawsze upadałam czekając aż pomożesz mi wstać. Robiłeś to, a może tylko z litości ? Może dlatego któregoś dnia powiedziałeś, że od dziś muszę sama iść przez to cholerne życie, i że już nigdy mi nie pomożesz wstać ? Może dlatego wtedy wstałam sama, może dzięki temu jestem trochę silniejsza. Widząc cię nie potrafię nie wrócić do dni kiedy byłeś wszystkim. To śmieszne, nadal jesteś. Chciałabym by ten chłopak, który mimo wszystko się nie poddawał, który uczył mnie życia.. Chciałabym by nigdy nie poczuł smutku, by jego oczy nigdy nie wypełniły się łzami. A w jego sercu, nie powstaną rany, które w przeciwieństwie to tych na ciele się nie zagoją. By nigdy nie rozdrapywał starych ran, by nigdy nie wracał w przeszłość. A pisząc to myślę o tym, byś nie był takim jakiego cię pamiętam. Wiem, że nie wrócisz. Wiem, że niektóre pożegnania są tymi ostatnimi, i przeklinanie ciebie niewiele mi dało. Skoro wtedy padał deszcz, i była burza. Padał deszcz, kochanie..
25 dni do koncertu..
25 dni do koncertu..
Tagi: .
14.08.2013 o godz. 00:36
Nie mam średniej 5,0, zniewalającej urody, markowych ciuchów i ustawionych starszych. Ale spływa to po mnie, mam przyjaciół ♥
Poznaj ciemne zakamarki swojej kruchej psychiki - jestem głosem, który powtarza Ci że jesteś NIKIM |SŁOŃ
Poznaj ciemne zakamarki swojej kruchej psychiki - jestem głosem, który powtarza Ci że jesteś NIKIM |SŁOŃ
Tagi: niczyja
13.08.2013 o godz. 22:20
Starasz się, robisz wszystko jak najlepiej. Podchodzisz do większości spraw z lekkim dystansem, gdyż zraniono Cię już zbyt wiele razy. Ukrywasz uczucia pod wieczną maską uśmiechu i radości. Zgrywasz szczęśliwą kobietę, która bawi się życiem. Jednak Ty sama najlepiej wiesz, że w głębi duszy jesteś dziewczyną, która ponad wszystko potrzebuje bliskości. Samotność Cię wykańcza, a Ty po prostu boisz się do tego przyznać.
nawet nie wiesz , jak teraz żałuję , że odpowiedziałam Ci na pierwszego sms`a .
nawet nie wiesz , jak teraz żałuję , że odpowiedziałam Ci na pierwszego sms`a .
Tagi: niczyja
13.08.2013 o godz. 22:05
Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę powodów, aby żyć. Ja ich nie mam.
Gimnazjum . Najlepszy okres w życiu . Największe wybryki . Największe problemy . Najsilniejsze więzi . Najgorsi nauczyciele , których tak kochamy kiedy trzeba się rozstać . Przeklęte dzienniki , które miliony razy ochotę mieliśmy wyrzucić przez okno . Wiecznie za małe szatnie. Wymyślane bóle głowy , brzucha by tylko nie pisać sprawdzianu . Wagary , które dawały adrenalinę . Przesiedziane przerwy przy książkach , gdzie drugie słowo to przekleństwo . Wycieczki z których zdjęcia odzwierciedlały 1/10 niezapomnianych wydarzeń . Pierwszy papieros . Pierwszy alkohol . Szkolne dyskoteki . Ściągi w piórnikach , całe ręce we wzorach. Akademie które były jednym wielkim kabaretem . Ludzie , których nigdy się nie zapomni.
Gimnazjum . Najlepszy okres w życiu . Największe wybryki . Największe problemy . Najsilniejsze więzi . Najgorsi nauczyciele , których tak kochamy kiedy trzeba się rozstać . Przeklęte dzienniki , które miliony razy ochotę mieliśmy wyrzucić przez okno . Wiecznie za małe szatnie. Wymyślane bóle głowy , brzucha by tylko nie pisać sprawdzianu . Wagary , które dawały adrenalinę . Przesiedziane przerwy przy książkach , gdzie drugie słowo to przekleństwo . Wycieczki z których zdjęcia odzwierciedlały 1/10 niezapomnianych wydarzeń . Pierwszy papieros . Pierwszy alkohol . Szkolne dyskoteki . Ściągi w piórnikach , całe ręce we wzorach. Akademie które były jednym wielkim kabaretem . Ludzie , których nigdy się nie zapomni.
Tagi: niczyja
13.08.2013 o godz. 22:01
*oczami Victorii*
Pakowałam swoje rzeczy z łzami w oczach. Dopiero co pogodziłam się z Justinem, a już się pokłóciliśmy.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do mamy siedzącej na szpitalnym łóżku. Objęłam ją ramieniem i pocałowałam w policzek.
- Przepraszam – wyszeptałam na co blondynka mocniej się we mnie wtuliła.
- Proszę - złapała mój polik, a ja ujrzałam jej czerwone od płaczu oczy – nie rób tego już nigdy więcej.
- Obiecuję.
Wyszłyśmy przed szpital gdzie czekał na nas Fdr. Przytuliłam się do niego czując ciepło bijące z jego ciała. Nagle dostrzegłam jak w naszym kierunku idzie mój ojciec.
- Nie rób tego już nigdy więcej mała – powiedział przyciskając mnie do swojej piersi – Martwiliśmy się o Ciebie.
- Wiem i przepraszam – odpowiedziałam ocierając łzy.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę do domu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Justina. Niestety po 3 sygnałach włączyła się poczta. Bałam się o bruneta. Ze szpitala wyszedł bardzo wkurzony mówiąc: „Sam to załatwię”. Zagryzłam wargi patrząc na widok za oknem mając nadzieję, że wszystko będzie w porządku, a Justin nie zrobi niczego głupiego…
________________________________________________________________________
Hej. ;* Kolejny rozdział za nami. <3
Też martwicie się o Justina?
7 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next;
Zapraszam do komentowania. ;*
Pakowałam swoje rzeczy z łzami w oczach. Dopiero co pogodziłam się z Justinem, a już się pokłóciliśmy.
- Co?! Jakie ślady i otarcia?! – wrzasnął Justin.
- Pana dziewczyna została… - zaczął lekarz.
- Proszę nas zostawić!!! – krzyknęłam zagryzając mocno wargi.
Serce biło mi tak szybko, że to był chyba jedyny dźwięk w pokoju. Mężczyzna wysłuchał mojej prośby i wyszedł z pomieszczenia.
- Wyjaśnisz mi o czym on mówił?! – rozległ się donośny głos bruneta, złapał mnie za ręce ale po chwili je puścił widząc , że sprawił mi tym ból.
- Kiedy zostawiłam Cię pod kościołem - zaczęłam z łzami w oczach, które spływały po moich policzkach – pojechałam do klubu - otarłam słoną ciecz – spotkałam Cola, który - nie mogłam dokończyć, każde słowo było jak cios wymierzony w moje serce.
Justin wiedział co zrobił mi blondyn. Chłopak od razu mnie przytulił, a ja płakałam. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Słodka woń perfum bruneta otuliła moje ciało. Wtuliłam się w niego mocniej chcąc zapomnieć o otaczającym nas świecie.
- Ten sukinsyn zapłaci – wysyczał Justin napinając mięśnie.
- O czym Ty mówisz? – odsunęłam się od Biebera, w jego oczach dostrzegłam złość i nienawiść.
- Słyszałaś…nie zostawię tak tego!!!
- Ale…
- Victoria żadnych ale!!! Ten chuj Cie zgwałcił!!! Nie rozumiesz tego?!?!
- Rozumiem!!! – przerwałam mu – Chyba aż za dobrze!!! – Justin wstał z krzesła i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
- Musisz z tym iść na policję.
- Chyba żartujesz. - zamurowało mnie.
- Mówię poważnie.
- Justin nie wiesz jak to jest!!! Nie wiesz jaki to ból gdy ktoś Cie tak krzywdzi!!! Nie da się tego opisać!!! Nawet nie umiem o tym mówić!!! Dlatego to zrobiłam… - pokazałam ręce tak aby chłopak mógł spojrzeć na moje nadgarstki.
- Nie waż się tego kiedykolwiek powtórzyć. Za bardzo Cię kocham aby stracić – złapał moje policzki po czym dotknęliśmy się czołami.
- Wybacz…ale nie powiem o tym policji.
- Dziewczyno myśl!!! – wrzasnął brunet odsuwając się ode mnie – On musi za to zapłacić!!!
- Powiedziałam nie!!! – krzyknęłam.
- Sam to załatwię - odpowiedział zaciskając pięści po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
- Pana dziewczyna została… - zaczął lekarz.
- Proszę nas zostawić!!! – krzyknęłam zagryzając mocno wargi.
Serce biło mi tak szybko, że to był chyba jedyny dźwięk w pokoju. Mężczyzna wysłuchał mojej prośby i wyszedł z pomieszczenia.
- Wyjaśnisz mi o czym on mówił?! – rozległ się donośny głos bruneta, złapał mnie za ręce ale po chwili je puścił widząc , że sprawił mi tym ból.
- Kiedy zostawiłam Cię pod kościołem - zaczęłam z łzami w oczach, które spływały po moich policzkach – pojechałam do klubu - otarłam słoną ciecz – spotkałam Cola, który - nie mogłam dokończyć, każde słowo było jak cios wymierzony w moje serce.
Justin wiedział co zrobił mi blondyn. Chłopak od razu mnie przytulił, a ja płakałam. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Słodka woń perfum bruneta otuliła moje ciało. Wtuliłam się w niego mocniej chcąc zapomnieć o otaczającym nas świecie.
- Ten sukinsyn zapłaci – wysyczał Justin napinając mięśnie.
- O czym Ty mówisz? – odsunęłam się od Biebera, w jego oczach dostrzegłam złość i nienawiść.
- Słyszałaś…nie zostawię tak tego!!!
- Ale…
- Victoria żadnych ale!!! Ten chuj Cie zgwałcił!!! Nie rozumiesz tego?!?!
- Rozumiem!!! – przerwałam mu – Chyba aż za dobrze!!! – Justin wstał z krzesła i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
- Musisz z tym iść na policję.
- Chyba żartujesz. - zamurowało mnie.
- Mówię poważnie.
- Justin nie wiesz jak to jest!!! Nie wiesz jaki to ból gdy ktoś Cie tak krzywdzi!!! Nie da się tego opisać!!! Nawet nie umiem o tym mówić!!! Dlatego to zrobiłam… - pokazałam ręce tak aby chłopak mógł spojrzeć na moje nadgarstki.
- Nie waż się tego kiedykolwiek powtórzyć. Za bardzo Cię kocham aby stracić – złapał moje policzki po czym dotknęliśmy się czołami.
- Wybacz…ale nie powiem o tym policji.
- Dziewczyno myśl!!! – wrzasnął brunet odsuwając się ode mnie – On musi za to zapłacić!!!
- Powiedziałam nie!!! – krzyknęłam.
- Sam to załatwię - odpowiedział zaciskając pięści po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do mamy siedzącej na szpitalnym łóżku. Objęłam ją ramieniem i pocałowałam w policzek.
- Przepraszam – wyszeptałam na co blondynka mocniej się we mnie wtuliła.
- Proszę - złapała mój polik, a ja ujrzałam jej czerwone od płaczu oczy – nie rób tego już nigdy więcej.
- Obiecuję.
Wyszłyśmy przed szpital gdzie czekał na nas Fdr. Przytuliłam się do niego czując ciepło bijące z jego ciała. Nagle dostrzegłam jak w naszym kierunku idzie mój ojciec.
- Nie rób tego już nigdy więcej mała – powiedział przyciskając mnie do swojej piersi – Martwiliśmy się o Ciebie.
- Wiem i przepraszam – odpowiedziałam ocierając łzy.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę do domu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Justina. Niestety po 3 sygnałach włączyła się poczta. Bałam się o bruneta. Ze szpitala wyszedł bardzo wkurzony mówiąc: „Sam to załatwię”. Zagryzłam wargi patrząc na widok za oknem mając nadzieję, że wszystko będzie w porządku, a Justin nie zrobi niczego głupiego…
________________________________________________________________________
Hej. ;* Kolejny rozdział za nami. <3
Też martwicie się o Justina?
7 komentarzy = nn ♥
mała zapowiedź next;
- Przepraszam – wyszeptał i zaczął składać delikatne pocałunki pieszcząc moje ciało.
Justin odwrócił mnie w swoją stronę. Jedną rękę położył na moim policzku, a drugą na biodrze przysuwając do siebie.
Justin odwrócił mnie w swoją stronę. Jedną rękę położył na moim policzku, a drugą na biodrze przysuwając do siebie.
Zapraszam do komentowania. ;*
Tagi: Painful Truth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz