Sześć
Nick prosił mnie abym raz na tydzień nagrała mu filmik jak wykonuję ćwiczenia, a on dopowie mi co robię źle lub doda jakieś nowe. Była 21 więc poprosiłam tatę aby podwiózł mnie na rynek tam ma przyjechać Av. Gdy dojechałam własnie wysiadała z autobusu, rzuciłyśmy się sobie w ramiona,a mojemu tacie dałyśmy walizkę. Przez całą drogę opowiadała mi o Bieberze. Boże, czy ja akurat o nim chcę rozmawiać? Jakoś dam radę od zawsze o nim gadała to teraz nie będzie źle. Przynajmniej tak myślę. Wiem o nim tyle co przeciętna fanka.
Rzuciłam się na łóżko głośno wzdychając. Mam nudne życie. Usłyszałam pukanie.
-Panienko, jest panienka wołana przez ojca -powiedział nasz lokaj po czym wyszedł. Nienawidzę tego świata, mojego świata. Jest taki sztywny, nudny. Nikt się nie uśmiecha wszyscy są poważni, a ja jestem zwykłą nastolatką. Mam zaledwie siedemnaście lat, nie potrafię być ciągle poważna. Poszłam do łazienki poprawiłam tiarę i wyszłam. Tato czekał na mnie w salonie pijąc jak zawsze o tej godzinę swoją herbatę.
-Pamiętasz jak gdy skończyłaś piętnaście lat umówiliśmy z Księciem Adrianem, że połączysz się z jego synem -zrobiłam zdziwioną minę. Chodzi o Alana, na śmierć zapomniałam o nim. Alan to książę z północnej części Wielkiej Brytanii. Pamiętacie książeczki dla dzieci, w których było, że księżniczka musi być z księciem, którego nie zna aby zjednoczyć ich królestwa? Takie coś właśnie mi się przytrafia. Śmieszne, nie? Nie znam go, nigdy go nie widziałam, a mam się z nim związać, a za rok wyjść za mąż. Tak dobrze słyszycie mam wyjść za mąż w wieku osiemnastu lat. Normalne dziewczyny wtedy się uczą i mają chłopaków, a tak na stałe związują się z miłości i to o wiele później niżeli po ukończeniu pełnoletności.
-Zapomniałam -westchnęłam i usiadłam na sofie.
-Słyszałem, że przez jakiś czas będziesz mieszkać z matką w stanach, poznasz go gdy wrócicie -uśmiechnął się po czym kazał mi iść. Westchnęłam i poszłam się do końca spakować.
Dziś wyjeżdżamy, najtrudniej było mi się pożegnać z Avril. Jednak to nie koniec świata, że się na jakiś czas rozstaniemy. O godzinie dwunastej pojechałyśmy z mamą na lotnisko. Samolot był duży, prywatny. Nie wiem kogo, ale chyba nie nasz. Weszłyśmy na pokład, a ja od razu usiadłam przy stole zakładając słuchawki na uszy. Czy to nie dziwne, że każdy z nas się wszystkim zadręcza? Ludzie dzielą się na tych co zadręczają się wszystkim i na takich co mają wszystko w dupie. Ja się zaliczam do tych pierwszych i to zdecydowanie. Podeszłam do klatki z Swaggim i postawiłam ją obok siebie. Mój szczeniaczek słodko spał. Po kilku godzinach siedzenia i słuchania muzyki dolecieliśmy do Los Angeles. Droga dodomu dłużyła mi się w nieskończoność. Znaczy tego nie mogę nazwać domem. Mój ojciec czasami przesadza, znaczy prawie ciągle to robi. Obok naszej willi został wybudowany nowy dom. Gdy byłam tutaj rok temu była tam tylko ziemia do kupienia teraz stoi równie piękna rezydencja była mi znajoma, tak jakbym już gdzieś ją widziała.
_______________________________________
Strasznie przepraszam za:
-Czas kiedy dodałam rozdział
-Za długość.
Po powrocie nie chciałam was zamulać bóg wie jakim długim rozdziałem. Kiedy nowy? Nie wiem.
Postaracie się z komentarzami ?
Subskrybuj: Posty (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz